wtorek, 15 lipca 2014

Dwie sprawy.

1
Nie będzie mnie za tydzień. Wrócę za dwa tygodnie (3 sierpnia) więc nie będę pisać postów. A i jeszcze proszę o komentowanie. :)

2
Trochę inaczej mają na imię postacie, przyjaciółki Lily. Zmieniłam bieg tej historii, piszę to żeby było wiadomo. Oczywiście przyjaciele Jamesa zostają, tak jakby ''sobą". Dam jeszcze rozdziały zanim wyjadę na kolonię. Jeśli ktoś ma pytania to zapraszam do przycisku ''Dodaj komentarz" :D 

Pa ♥   

Rozdział I

   Pierwszy dzień szóstego roku w Hogwarcie minął dla Lily Evans bardzo przyjemnie. Nic nie było zadane.  Reszta dnia zleciała jak sen. Wszystko było normalne. Lily postanowiła wrócić do dormitorium żeby odpocząć od słońca, które mimo kończącego się lata mocno grzało. W pokoju wspólnym siedziała jej przyjaciółka Dorcas Meadows czytająca jakiś gruby tom. Lily usiadła obok niej na fotelu spoglądając w książkę.
- Co to? - Zapytała z ciekawością.
- Uczę się z zaklęć. - Odpowiedziała tylko przyjaciółka nie odrywając wzroku od książki. Jej brązowe włosy spływały jej po ramionach aż do pasa. Drzwi otworzyły się i weszła nimi druga przyjaciółka Lily, Ann. Była uśmiechnięta od ucha do ucha. Usiadła obok dwóch dziewczyn i zaczęła:
- Gadaliśmy!
- I co powiedział? - Spytała Dorcas zamykając opasły tom.
- Nic niestety. Nie umówiliśmy się... - Powiedziała zawiedziona spoglądając w stronę Lily.
- O czym wy mówicie? - Zainteresowała się dziewczyna patrząc na przyjaciółki.
- Ann chciała wyciągnąć gdzieś Jamesa Pottera - wyznała Dorcas. Lily nie mogła uwierzyć. Jej najlepsza przyjaciółka, która wie jaki on jest... Chce się z nim umówić?
- Lubisz go? - Zapytała. Ann zarumieniła się lekko.
- No trochę... - Przyznała uśmiechając się. Lily przykleiła na twarz sztuczny uśmiech i wyszła z pokoju wspólnego. Pędziła w stronę błoni. Właściwie to biegła, nie zwalniając tempa. Zobaczyła nawet Severusa. Swojego ''byłego przyjaciela". Odkąd nazwał ją szlamą nie odzywali się do siebie.
- Evans, gdzie tak pędzisz? - Usłyszała męski głos. Zatrzymała się widząc nikogo innego niż Jamesa Pottera. Miał on czekoladowe oczy, ciemne włosy i nosił okrągłe okulary. Nie rozstawał się też ze swoją paczką przyjaciół, do której uczęszczali Syriusz Black, Remus Lupin oraz Peter Pettigrew.
- Nie twoja sprawa. - Powiedziała spokojnie nie chcąc robić zamieszania i postanowiła przyśpieszyć kroku.
- Może idziesz do swojego kumpla... Który nazwał cię... - Zaczął James. Lily nie widziała jego twarzy i nie miała zamiaru odwracać się.
- Zamknij się! - Prawie krzyknęła. Kilka osób zwróciło ku jej głowy. Lily nic nie powiedziała tylko pobiegła przed siebie. Wyszła na świeżę powietrze. Odetchnęła nim. Usiadła w cieniu potężnego drzewa. Po policzku poleciała jej łza. Stworzyła mokrą plamę na spódnicy. Lily odgarnęła za ucho kosmyk ciemnorudych włosów. Miała zielone, okrągłe oczy. Ciekawe co powiedział by Severus widząc mnie w takim stanie... - pomyślała przełykając ślinę. Była na niego zła, a jednak wciąż obchodziło ją co myśli.
 Otarła łzy i uśmiechnęła się do siebie. Za chwilę obiad. Będzie dobrze, Lily - pomyślała i poszła przed siebie.

   Dyrektor Dippet zaczął mówić gdy uczniowie zajęli miejsca przy stołach. Wielką Salę wypełniała w tym momencie cisza.
- Chciałem poinformować was o nadchodzącym balu. Będzie on w grudniu, szóstego grudnia. Dziękuję, to tyle w temacie. Smacznego.
 Lily poleciała wzrokiem w stronę przyjaciółek, które mrugały porozumiewawczo w stronę Syriusza Blacka, za którym Dorcas wprost szalała. Lily uśmiechnęła się do nich pijąc sok dyniowy i myśląc czy ktoś ją zaprosi...

Wyjaśnienia.

Ten blog miał inną nazwę, zmieniłam jednak. Nie mam talentu do wymyślania historii i postaci. Przykro mi, że zmieniam zdanie tak ciągle ale już nie mogłam. :(